Posty

1. Wiara i niewiara.

1. „Boga żaden nigdy nie widział", powiada Pismo św. I żadne może z orzeczeń Księgi Świętej nie znalazło tyle oddźwięku w sercach ludzkich. „Nie ma żadnego Boga", mówią ludzie niewierzący; „kto wie, czy Bóg istnieje", powia­dają sceptycy, niedowiarkowie i wątpiący; a ludzie wierzący twierdzą: „powinniśmy szukać, może ujrzymy Jego jaśniejące znaki, lub może wysłał na drogę naszą kogoś, kto nam o Nim opowie". 2. Wiara w Boga przechodziła w ciągu wieków wiele wahań i wiele przeciwności. Lecz ostatecznie wszystkie one mają swój wyraz w przeciwstawieniu pojęć, wiara i niewiara. 3. Wiara — mówiąc dokładnie — wiara katolicka poucza:  Istnieje osobowy Bóg poza światem, i poznajemy Go z Jego dzieła, — stworzenia.  Istnieje w nas niematerialna, substancjalna, du­chowa i nieśmiertelna dusza. Istnieje między Bo­giem i duszą związek zwany religią.  Sam Bóg zadzierzgnął ten węzeł i zacieśnił go w Objawie­niu nadprzyrodzonym, a głównie przez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Boga-Czł

2. Poznanie prawdy.

Niegdyś kiedy Zbawiciel stał przed namiestnikiem rzymskim, Piłatem z Pontu, i był przezeń badany, nazwał siebie królem prawdy.  „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat“, mówił On, „abym świadectwo dał prawdzie.  Wszelki, który jest z prawdy, słucha głosu Mego".  Piłat nie zrozumiał tego. Wzruszył on pogardliwie ramionami, i niby subtelną drwinę, rzuciły usta rzymianina owo sceptyczne pytanie: „Co jest prawdą"? To dawne pytanie Piłata nie przebrzmiało już odtąd na świecie. Bywa ono ustawicznie rzucane ze świętą powagą lub z gorzkim sarkazmem:  „Co jest prawdą?" Czy istnieje prawda i czy możemy ją poznać? Dusze, ukształtowane na wzór Piłata, wzruszają ustawicznie na nie z pogardą ramionami, duszom trawionym żądzą poznania prawdy, na podobieństwo duszy Fausta, przepala ono serca, gdy przeciwnie dusze znękane pytaniami w rozpaczy spoglądają ku niemym gwiazdom, mniemając, że jedynie pozbawiony rozsądku mógłby spodziewać się odpowiedzi. Istnieją też inne dusze, m

3. Gdzie jest Bóg?

1. Czy znasz to pytanie, jedno z najpierwszych, jakie się cisną na usta dziecięce: „Mamusiu, gdzie mieszka Bozia“? Był niegdyś i dla ciebie czas, kiedy to pytanie po raz pierwszy postawiłeś w dzieciństwie swym, tuląc się do łona swej matki, kiedy powiedziano ci, wskazując na gwiazdy złote na niebie, że tam na wyżynach mieszka ukochany Ojciec niebieski, w niepojętej swej chwale. 2. Rozejrzyj się wokoło siebie, sięgnij ponad siebie oczyma, które ci nauka otwiera i wzmacnia! Tam na wyżynach, w przestrzeniach świata toczą się miliardy ciał niebieskich wiecznymi, niewidzialnymi szlakami. Kilkaset tysięcy słońc od pierwszej do dziesiątej wielkości znane są współczesnej astronomii. Droga Mleczna jest strefą milionów słońc, i coraz to nowe systemy dróg mlecznych odkrywać będzie nauka, niezależnie od płonących mgławic, w których wszechświat zdaje się na nowo powstawać z wiecznego i nieskończonego morza materii i siły. Skąd pochodzi ten wszechświat? Co jest przyczyną, iż on w ogóle istnieje? Roz

4. Bóg w świadomości ludzkiej.

1. Czasy, kiedy mniemano, że istnieją na ziemi ludy, mianowicie ludy prymitywne, które nie posiadają żadnej świadomości religijnej, ża­dnej wiary w istnienie jakiejś Najwyższej Istoty — te czasy już dawno minęły. W dawniejszych, le­piej mówiąc, w przestarzałych opisach podróży niektórych badaczy, a niestety i u wielu współczesnych pisarzy, można jeszcze tu i ówdzie spo­tkać się z twierdzeniem, że istnieją gdzieś w bez­miernych, śnieżnych pustyniach Azji Północnej, w dziewiczych lasach Afryki Środkowej lub podzwrotnikowych gęstwinach rzeki Amazonki ple­miona pozbawione religii — jednakże według je­dnomyślnego sądu nowego i współczesnego ludo­znawstwa tego rodzaju twierdzenia nie stoją już na poziomie twierdzeń naukowych i mogą być zapomniane w składzie rupieci wiedzy, wraz z wieloma podobnymi zdaniami, zmurszałymi w antykwarskim bytowaniu. Nie było i nie ma na ziemi ludu i ple­mienia, który by nie miał jakiegokolwiek przekonania o istnieniu Istoty Naj­wyższej i nie znał jakiejkolwiek fo

5. Geneza wiary.

1. W rozumie ludzkim, w jego nienasyconej i nieprzepartej potrzebie odnalezienia osta­tecznej podstawy i znaczenia wszelkiego bytu i czynu tkwi źródło wiary w Boga i religii. Przeciwnicy wiary zbijają to twierdzenie w całym szeregu zarzutów. Powiadają, że religia, wiara w istnienie jakiejś najwyższej istoty i cześć jej są wymysłem kapłanów, a więc oszukaństwem. Powiadają, że religia jest wymysłem prawodawców, a więc siły. Powiadają, że religia jest wynikiem dziecinnej b o j a ź n i człowieka pierwotnego wobec piorunów i błyskawic, poza którymi upatrywano potęgi nadziemskie. Powiadają, że religia powstała z naiwnych poglądów pierwotnej ludzkości, upatrującej w nie­znanych jeszcze i niezbadanych siłach przyrody jakieś tajemnicze potęgi i istoty, a zatem religia powstała z nieudolności pierwotnego człowieka i niekulturalnych narodów do prawidłowe­go wytłumaczenia świata. Powiadają, że religia powstała ze czci dusz tych, którzy odeszli, ze czci zmarłych: Powiadają, że religia powstała z wr

6. Bóg w sumieniu ludzkim.

Człowiek jest stworzony, a raczej rodzi się jako istota moralna. W pojęciu „istota moralna“ zawarte są trzy ważne czynniki, z których żadnego nie wolno pominąć, mianowicie:  po pierwsze fakt, że niezależnie od woli i samowoli ludzkiej istnieje stała co do istoty różnica między dobrem a złem; po drugie fakt, że dobro w każdym wypadku, gdy jest poznane przez człowieka jako obowiązek, wymaga od niego bezwarunkowego wypełnienia, — przy czym ta rozkazująca moc w każdym wypadku nakazuje unikanie zła, nawet wtedy, gdyby stanęło ono przed nami z całym swym powabem lub zwodniczo kusiło nas ; po trzecie fakt, że wypełniony obowiązek daje człowiekowi wewnętrzne zadowolenie, a spełnienie złego uczynku związane jest ze świadomością winy i odpowiedzialności. Te trzy czynniki, jak to nam stwierdza własne doświadczenie, są obecne od chwili rozbudzenia rozumu w świadomości moralnej każdego człowieka; nazywamy je krótko: „sumieniem“. W świadomości moralnej każdego człowieka, mówimy; sumienie bowiem może

7. Pochodzenie sumienia.

1.  Nikt nie zaprzecza istnienia świadomości moralnej u człowieka. Istnieje sumienie, istnieje moralność — tak mówią wszyscy. Ale niektórzy z filozofów twierdzą, że świadomość moralna ze swymi nakazami nie pochodzi od Boga. Sumienie nie jest pochodzenia boskiego „nómos theoù “, nie jest ono prawem Bożym. Moralność jest autonomiczna, to jest dana człowiekowi od człowieka — jest ona czysto ludzka. W ten sposób pouczają — jeśli cię nazwiska zajmują — filozofowie Comte, Bentham, Mill i Spencer i wielu innych z ich szeregów. Gdyby zaś te twierdzenia były słuszne, to oczywiście, że i wniosek o istnieniu Boga z faktu egzystencji sumienia byłby fałszywym. Musimy zatem posłuchać i osądzić. 2.  W ten sposób, tak twierdzi obóz niewierzących, powstała świadomość moralna u człowieka. Sumienie nie jest darem Bożym, włożonym do każdej piersi ludzkiej, Sumienie jest raczej wynikiem długiego historycznego rozwoju. Aby zrozumieć ten rozwój świadomości moralnej, należy cofnąć się wstecz, o jakie tysiące

8. Znaki Boże w urządzeniu świata.

Zapewne znasz podanie o zasłoniętym obrazie w Sais. Był to obraz bogini Izydy, wszechmatki wszystkich bogów i dawczyni życia. Lśniąca purpurą i złotem zasłona okrywała boskie obli­cze. Kto jej uchylił, ten oglądał najskrytsze ta­jemnice bogów i poznawał najgłębszą treść ży­cia; ale tylko kapłanom poświęconym na służbę bogini wolno było podnosić tę świętą zasłonę. Pewien młodzieniec, czując niepohamowane pragnienie poznania prawdy, ośmielił się razu jednego wejść potajemnie do świątyni w cichą noc i zuchwale odsłonić zakryty wizerunek bogini. Co ujrzał, tego już nikomu nie opowiedział.  Nazajutrz znaleźli go kapłani, leżącego u posągu bogini, był blady, niemy i obłąkany; pozostał już na zawsze złamanym człowiekiem. Dlaczego? — Bo oto ujrzał najgłębszą tajem­nicę bogów i poznał ostateczną treść życia; on poznał, że wszystko było kłamstwem jedynie. Czy domyślasz się, o co chcę ciebie zapytać? Czy i twoja wiara w Boga okaże się kłamstwem i oszukaństwem, gdy podniesiesz zasłonę stworzonych

9. Próby zaprzeczenia znaków Bożych w urządzeniu świata.

I. Pesymizm „Czy istnieje porządek i celowość w świecie?  — Tak, może i jest", powie człowiek zaprzeczający istnienia Boga. „Ale“, mówi on dalej, „nic mnie nie zniewala przypisywać ten porządek wszechwiedzy i wszechpotędze nadprzyrodzonej, czyli osobowemu Bogu“. „Dlaczegóż nie?" zapytujesz; albowiem znaki Boże w urządzeniu świata zdają ci się zbyt wyraźne, aby je można było zaprzeczyć. Ale ateista będzie ci mówił rzeczy, które na pierwszy rzut oka mogą rzeczywiście wydać się ironią dla wszelkiej próby, usiłującej wykazać istnienie porządku w świecie, jak również ironią względem tego, kto ten porządek obmyślił. 1. Czy nie słychać bolesnego rozdźwięku w całym stworzeniu? Czy nie znasz prastarej, do głębi smutnej pieśni cierpienia i bólu, która się z pierwszym szczebiotem dziecięcia zaczyna i z ostatnim westchnieniem starca zamie­ra. Czy macosza troska nie wlecze się po krainie ludzkości, rozkazując płakać każdemu, komu w oczy zajrzała? Czy biedota nie przymiera gło­dem w setkac