6. Bóg w sumieniu ludzkim.

Człowiek jest stworzony, a raczej rodzi się jako istota moralna. W pojęciu „istota moralna“ zawarte są trzy ważne czynniki, z których żadnego nie wolno pominąć, mianowicie: po pierwsze fakt, że niezależnie od woli i samowoli ludzkiej istnieje stała co do istoty różnica między dobrem a złem; po drugie fakt, że dobro w każdym wypadku, gdy jest poznane przez człowieka jako obowiązek, wymaga od niego bezwarunkowego wypełnienia, — przy czym ta rozkazująca moc w każdym wypadku nakazuje unikanie zła, nawet wtedy, gdyby stanęło ono przed nami z całym swym powabem lub zwodniczo kusiło nas; po trzecie fakt, że wypełniony obowiązek daje człowiekowi wewnętrzne zadowolenie, a spełnienie złego uczynku związane jest ze świadomością winy i odpowiedzialności.
Te trzy czynniki, jak to nam stwierdza własne doświadczenie, są obecne od chwili rozbudzenia rozumu w świadomości moralnej każdego człowieka; nazywamy je krótko: „sumieniem“.
W świadomości moralnej każdego człowieka, mówimy; sumienie bowiem może w poszczególnych wypadkach być bardzo nieukształtowanym, w innych znowu ukształtowane fałszywie i bardzo spaczone, ale poczucie różnicy dobrego i złego, obowiązku i występku, nagrody i kary tkwi w duszy każdego człowieka. Dziki ludożerca i dajmy na to prezes jakiegoś trybunału w Europie, jak­kolwiek mają poglądy bardzo różne na to, co w każdym poszczególnym wypadku uważać jako rzecz dobrą lub złą, jednogłośnie zgodzą się na to, że czyny ludzkie w zasadzie dzielą się na dobre i złe, które zasługują na nagrodę lub karę i według tego powinny być wykonywane lub zaniedbane zupełnie.
Tej świadomości moralnej niepodobna wytępić. Choćby się postępowało wbrew jej przepisom — przepisy te nie giną. Choćby się zgrzytało zębami na jej nakazy — niepodobna z nich się otrząsnąć. Choćby się ten głos nakazujący lub ostrzegający, pochwalający lub potępiający zagłu­szyło w rozproszeniu używania przyjemności i rozrywek „szlachetnej“ lub poziomej natury, — przebudzenie jego będzie jakby jękiem winy lub dalekim gromem późniejszego sądu. 
Nawet śmierć nie zniewoli tego głosu do milczenia. 
Przy zbliżaniu się chwili skonu coraz bardziej zbliża się ku człowiekowi sumienie, podchodząc ku niemu jako anioł światłości lub też jako duch zemsty. 
Żadne, choćby nawet najwyższe wykształcenie, nie może odjąć sądom sumienia ich mocy lub usunąć sumienia zupełnie, przeciwnie — każdy postęp duchowy i kształcący jest związany z potęgującą się powagą sumienia i wypełnieniem jego wymagań. Żadna przemoc i żaden wyrok śmierci nie potrafił nigdy zniweczyć niezniszczalnej świadomości moralnej w duszy ludzkiej.
3. Oto jak sumienie rozkazuje człowiekowi! 
Nie daje ono sobie nic ująć, nic na sobie wymóc. Nie pochlebia — a żąda, nie prosi — a nakazuje. Ono zna tylko imperatyw kategoryczny: powinieneś / nie wolno ci! Świadomość moralna u człowieka jest prawdziwie wiecznym pismem Bożym w duszy, pismem wierzytelnym, niezniszczalnym!
4. Wniosek ten wysnuty ze świadomości moralnej człowieka o istnieniu Boga wszechmocnego, świętego i wiekuistego jest niezaprzeczony!
Sumienie jest świadomością ogólnych, niezmiennych, niepożytych i od nas samych niezależnych praw naszego postępowania moralnego.— Czyżby takie prawa dały się pomyśleć i byłyby możliwe bez istnienia wszechmocnego najwyższego prawodawcy?
Sumienie jest świadomością, że jesteśmy zobowiązani do osiągnięcia i wykonania dobra mo­ralnego i do unikania zła moralnego. — Czyż byłoby to możliwym bez istnienia Najwyższej Istoty pełnej wzniosłej dobroci i świętości, Istoty, która chce dobrego, a zła nienawidzi i nad wykonaniem dobra, a unikaniem zła czuwa jako najwyższa potęga sądu?
Sumienie jest świadomością zasługi i winy, a względnie koniecznością zapłaty za dobro i zło przez nagrodę i karę.
Taka świadomość byłaby niemożliwą: głos jej wymagań, najdonośniej brzmiący w obliczu śmierci, zapadłby się bezsilnie we własną próż­nię, gdyby nie pewność, że żądania te będą wy­pełnione mocą wiecznej osobowej potęgi, która nad potęgą złego zatryumfować musi, która wspiera dobro w walce o ostateczne zwycięstwo, która dokona sprawiedliwego zespolenia wartości wewnętrznej i zewnętrznego losu przez nagrodę i karę. Gdzie jest echo, tam musi być też i głos wołającego. Echo sumienia w Twej du­szy i oddźwięk, jaki ono budzi — obu nie będziesz mógł zaprzeczyć, gdy się nad nimi głębiej zastanowisz.

Popularne posty z tego bloga

DLACZEGO TRZEBA BAĆ SIĘ ŚMIERCI

8. Znaki Boże w urządzeniu świata.