1. Wiara i niewiara.

1. „Boga żaden nigdy nie widział", powiada Pismo św. I żadne może z orzeczeń Księgi Świętej nie znalazło tyle oddźwięku w sercach ludzkich. „Nie ma żadnego Boga", mówią ludzie niewierzący; „kto wie, czy Bóg istnieje", powia­dają sceptycy, niedowiarkowie i wątpiący; a ludzie wierzący twierdzą: „powinniśmy szukać, może ujrzymy Jego jaśniejące znaki, lub może wysłał na drogę naszą kogoś, kto nam o Nim opowie".
2. Wiara w Boga przechodziła w ciągu wieków wiele wahań i wiele przeciwności. Lecz ostatecznie wszystkie one mają swój wyraz w przeciwstawieniu pojęć, wiara i niewiara.
3. Wiara — mówiąc dokładnie — wiara katolicka poucza: 
Istnieje osobowy Bóg poza światem, i poznajemy Go z Jego dzieła, — stworzenia. 
Istnieje w nas niematerialna, substancjalna, du­chowa i nieśmiertelna dusza. Istnieje między Bo­giem i duszą związek zwany religią. 
Sam Bóg zadzierzgnął ten węzeł i zacieśnił go w Objawie­niu nadprzyrodzonym, a głównie przez Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, Boga-Człowieka. Ta obja­wiona religia trwa niezmiennie w formie jedynego, ustanowionego i kierowanego przez Jezusa Chry­stusa, Kościoła powszechnego w czasie i prze­strzeni, którego zadaniem jest zbierać dusze i prowadzić je do Boga; Bóg bowiem jest ich początkiem i celem. Tak głosi wiara. A jej wielkie, niejako stylem lapidarnym podane twierdzenia, łączą się wzajemnie na kształt ogniw jednego łańcucha. 
Jedni nazywają je łańcuchem złotym o nieoce­nionej wartości — drudzy łańcuchem żelaznym, który rani boleśnie i ciąży dumnym i drwiącym z pojęć nadprzyrodzonych umysłom ludzkim.
4. Niewiara usiłuje rozerwać ten łańcuch, jako niewolnicze pęta nałożone na wolny od Boga dany rozum. Rozum bowiem nie potrzebuje Obja­wienia, Syna Bożego i Kościoła, lecz o własnych siłach znajdzie drogę do Wiekuistego. Tak poucza niewiara w postaci racjonalizmu.
Niewiara usiłuje rozerwać łańcuch zasad religijnych, by na ich miejscu wznieść świątynię innej religii, bardziej przestronnej i łagodnej, która iskrzy się i mieni wszystkimi barwami — prawdziwie wspaniała i nęcąca, oto: — wszystko jest bogiem; cały świat, to ciało boże, a dusza tego wszechboga... lecz któż zdoła ją pojąć i na­zwać! Lśni ona w tajemnych blaskach szlachetnych kamieni, mówi szumem wichru i rykiem fal mo­rza, skarży się w wyciu i pomrukach zwierząt i budzi się do świadomości dnia jasnego w umyśle ludzkim. I wszystko, o czym mówią do mnie ognie cichych gwiazd, światło o północy, radosna sym­fonia pieśni morza lub żałosne skargi nawałnicy, szum lasu, czy też marzący wzrok dziecięcia, jest mi objawieniem tego wszechboga. Umrzeć, — to rozpłynąć się we wszechbycie i jego wielkiej ci­szy wiecznej — nic więcej! Tak poucza niewiara w postaci panteizmu lub monizmu.
Niewiara usiłuje rozerwać mocny łańcuch wierzeń religijnych, wykazując, że one są jedynie wytworem wyobraźni: Nie ma Boga; istnieją tylko materia, siła i wieczne prawa natury, z których i podług których powstał cały świat. Nie ma żad­nej duszy, ducha i nieśmiertelności. Religia i jej ideały to mrzonki — iść za nimi — to imać się próżni. Żyj, pracuj, używaj i — znikaj; to jest jedynie prawdą: wszystko inne jest złudzeniem, kłamstwem, miłym, ale bezwartościowym marzeniem! Tak poucza niewiara w postaci materializmu lub naturalizmu.
Pesymizm wyciąga z tego praktyczny wnio­sek: życie jest cierpieniem: współżycie ludzkiego plemienia — piekłem. „Patet exitus“ — najlepiej więc położyć wszystkiemu koniec!
Albo jeśli jesteś człowiekiem o wielkim sercu i usposobieniu szlachetnym, to znoś ciężar i udrękę życia, na ile to wykonać lub znieść potrafisz! 
Gdy zaś rola twoja się kończy, to odejdź z widowni — ale nie zapominaj, że za kulisami jest nicość! Lub giń jako wielki bohater, ale nie zapo­minaj, że po śmierci następuje nicość! Taki jest światopogląd tragicznego heroizmu.
Kto się do żadnego z tych światopoglądów przyznać nie chce, ten może być sceptykiem lub agnostykiem! Nie ma żadnej prawdy — a więc nie pytaj ustawicznie: skąd? i dokąd? i po co? Wszystko, jest dozwolone — a więc stań poza dobrem i złem, bądź wszystkich panem, bądź nadczłowiekiem, depcz i niszcz wszystko, co ci na drodze staje i może zawadzać lub hamować cię. Taka jest niewiara w postaci agnostycyzmu lub sceptycyzmu.

5. Kto nie chce bezmyślnie i bezdusznie przejść przez świat, ten musi posiąść określony światopogląd, kto zaś chce swe życie godnym miana „życia człowieka" uczynić, ten powinien przyswoić sobie pojęcie o ideale.

Uczyła cię matka, gdyś był dzieckiem, że Bóg na niebie wszystko uczynił, że rządzi niebem i ziemią i tym co się na nich znajduje — był to światopogląd wspaniały. Ta kiedy cię pouczała, że Ojciec Niebieski jest Panem twego życia i jego celem — był to najpoważniejszy ideał etyczny.
Ale w życiu niejednego młodzieńca nadchodzi dzień, groźny w skutkach dla tej wiary pacholęcej, dzień, w którym mu się wydaje, że bez Boga i bez wiary może się obejść w swym życiu. Dzień, w którym ideały nauki nierozwiązywalną sprzecznością przeciwstawiać się zdają dawnym, drogim prawdom wiary młodzieńczej, które jako świetlane anioły o białych łabędzich skrzydłach szły z tobą przez krainę dziecięctwa.
Dzień, kiedy dusza zaczyna się burzyć na podobieństwo młodych soków winnych i oto są­dzisz, że ferment przejrzystym się nie stanie, nim nie usuną się z duszy pobożne myśli o wierze.
Dzień, kiedy słodkie owoce lepiej smakują, jeśli nie ma Tego, kto je zakazanymi uczynił.

Dzień, kiedy sięgające daleko zamiary życiowe rozsypują się, jak dom z kart ułożony, i nadcho­dzi pokusa zwątpienia o Bogu i świecie całym.

Albo dni, kiedy obciążona grzechami dusza rozpacza i przeczy dlatego jedynie, że nie chce postępować, jak jej poczucie obowiązku nakazuje, ponieważ powinna by upokorzyć się we łzach i skrusze, a uniesiona pychą, uważa łzy, skruchę i padnięcie na klęczki za rzecz ubliżającą godności ludzkiej.

Lecz przyniesie nam życie inne dni, przyjacielu, przyniesie dzień, w którym gorzka śmierci konieczność jasne pierścienie włosów lub posiwiałe ich pasma ku wilgotnemu czołu przylepi, dzień, w którym marmurowy spokój śmierci sta­nie się rozdzierającym pytaniem o treść prawdziwą lub niedorzeczność całego życia. Lecz wówczas za późno już będzie, by sobie światopogląd utworzyć.
Dziś już musisz go posiąść. To znaczy, że starać się musisz, by młodzieńczą twą wiarę przetworzyć w jasny, silny, na wszelkie zwątpienia odporny światopogląd i w mocne przekonanie. 

Ucz się spoglądać ku wiecznym gwiazdom, byś nie stracił kierunku wśród szlaków i ścieżek żywota, lecz odnalazł drogę wiodącą ku Ojczyźnie Twej duszy.

Popularne posty z tego bloga

DLACZEGO TRZEBA BAĆ SIĘ ŚMIERCI

8. Znaki Boże w urządzeniu świata.